Zacznę od tego, że wszystkie prace związane z wykonywanymi przez nas usługami, wiążą się również z dojazdem na miejsce prac. W kilku zdaniach chciałbym wyjaśnić, niezrozumiałe przez tak wielką grupę klientów, magiczne pojęcie „opłata za dojazd”.

Po pierwsze:  To nasze ekipy muszą dojechać do klienta (nie odwrotnie)

Po drugie: Często usunięcie usterki/wykonanie usługi wymaga min. dwóch przyjazdów (diagnoza + usługa)

Po trzecie: Nasi pracownicy zajmują się tylko problematyką okienną i cały nacisk kładziemy na ich odpowiednie przygotowanie techniczne poprzez udział w coraz to nowych szkoleniach organizowanych przez renomowane firmy z branży. Tak na marginesie: każdy z pracowników firmy ma minimum średnie wykształcenie a średnia wieku wynosi  31lat.

Po czwarte: Każdy z pracowników jest zatrudniony na umowę o pracę na czas nieokreślony

Po piąte: Pracujemy narzędziami najwyższej klasy, oraz narzędziami specjalistycznymi przygotowanymi na specjalne zamówienie

Po szóste: To, że firma znajduje się jedną przecznicę od klienta nie oznacza, że tę właśnie drogę przebędziemy aby wykonać usługę – czasami wymaga to ściągnięcia ekipy z drugiej strony miasta

Po siódme: Koszt, który najczęściej klientom kojarzy się z usługą dojazdu to cena zużytego paliwa. Tak to również zawiera opłata „za dojazd”, ale w tym punkcie dodałbym również koszt wynikający z eksploracji samochodu (nie dojeżdżamy autobusami, tramwajami, taksówkami, ani na rowerach)

 

Myślę, że dość obrazowo przedstawiłem w tym artykule problematykę związaną z opłatą „za dojazd”. Aby pokazać co by się działo, gdyby tej składowej nie było, posłużę się przykładem:

Dostajemy zgłoszenie o awarii okna na Mokotowie (sprawa jest pilna!).  Technicy są na Białołęce a koszt serwisu jednego skrzydła to 20zł. Czy zastosowanie się do punków powyżej spowoduje, że klient, któremu udało nam się pomóc ma zapłacić 20zł? Pozostawię to pytanie retorycznym.